Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski
289
BLOG

Islam, chrześcijaństwo i polityka

Paweł Kasprowski Paweł Kasprowski Religia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Czytam ostatnio tu i tam różne teksty „znawców islamu”. Wynika z nich, że islam to bardzo agresywna religia, podstawą tej wiary jest prześladowanie niewiernych i od swojego powstania muzułmanie skupiają się na podboju świata. Niektórzy (nie wszyscy) autorzy przyznają co prawda, że są też sympatyczni muzułmanie, którzy nie chcą mordować wszystkich wokół – ale to są raczej muzułmanie, którzy postępują wbrew swojej wierze, tacy „schrystianizowani” muzułmanie.

Jak zwykle przy takich prostych wizjach świata problem polega na tym, że to bzdura.

Co do zasad religijnych to nie da się ukryć, że jest w Koranie parę wersetów nawołujących do walki z niewiernymi (tzw. „wersety miecza”). Jednocześnie jest też cała masa wersetów wzywających do pokoju, nawet do opieki nad niewiernymi. Tego zwykle krytycy islamu nie zauważają.  Nie zauważają tego też „bojownicy islamscy”. „Wersety miecza” wzywają także do nawracania pogan i ludów księgi, jednak nigdzie nie pisze, że opornych należy zabijać. Są też wersety bardziej tolerancyjne np.: „w religii nie ma przymusu” [Koran 2:256].

Podsumowując: wszystko zależy od interpretacji. Każdy w Koranie widzi co chce i wyciąga odpowiednie cytaty na potwierdzenie swoich tez. Podobnie niestety jak w Nowym Testamencie (słyszałem ostatnio tezę, że Chrystus mówiąc „dlaczego mnie bijecie” usprawiedliwia aktywną walkę z przeciwnikami wiary). I chociaż Koran jest niewątpliwie mniej łagodny niż Nowy Testament (bo już raczej nie niż Stary Testament) to nie można na tej podstawie twierdzić, że „wzywa do przemocy”.

Jak powszechnie wiadomo, islam powstał niejako na wzór judaizmu i chrześcijaństwa. Mahomet wzorował się na tych religiach i uznawał Biblię. Zaryzykowałbym twierdzenie (i duże uproszczenie),  że islam jest czymś w rodzaju lekkostrawnego chrześcijaństwa – brak trudnej do pojęcia teologii (jak Trójca Święta czy Niepokalane Poczęcie), brak trudnych do zaakceptowania zasad (jak nadstaw drugi policzek czy kochaj nieprzyjaciół swoich), za to bardzo łatwa do zaakceptowania wizja nieba (hurysy zamiast chórów anielskich)...

No dobrze, ktoś powie – a co z dżihadem, co z podbojami? Po pierwsze dżihad to niekoniecznie „święta wojna z niewiernymi”, to ogólne „walka o wzmocnienie własnej wiary”. Po drugie, jeśli spojrzymy na historię podbojów, to niestety trzeba powiedzieć, że chrześcijaństwo było religią co najmniej równie agresywną i mało tolerancyjną. I to pomimo znacznie łagodniejszego przesłania, które zostawił nam Chrystus.

Nie da się ukryć, że Arabowie w VII wieku podbili dużą część świata. Po prostu trafili na bardzo sprzyjający moment. Bizancjum i Persja wykrwawiły się właśnie w strasznej wojnie i nie miały sił. W dodatku ludzie mieszkający na podbijanych terenach mieli dość wojen i w dużej części (choć oczywiście nie wszyscy) przyjęli z ulgą nową władzę, która zapewniła im spokój. Co się stało z chrześcijanami i żydami? Nikt ich nie mordował, nie zmuszał do konwersji (choć jak zawsze zdarzały się  wyjątki, jak choćby prześladowania Al-Hakima w Egipcie). Niektóre ze wspólnot chrześcijańskich istnieją do dzisiaj w Syrii czy Egipcie – pomimo, że od ponad 1300 lat rządzą tam muzułmanie! Oczywiście nie twierdzę, że byli i są oni traktowani na równi z muzułmanami - zawsze byli „gorszym sortem”. Jednak fakt, że po tylu latach wciąż jest ich niemało o czymś świadczy.

Po podbiciu Hiszpanii muzułmanie także nie mordowali i nie nawracali chrześcijan. Co się stało gdy chrześcijanie odbili Hiszpanię? Żydzi i muzułmanie zostali zamordowani lub wygnani.

Kolejnym przykładem agresywnych muzułmanów byli Turcy.  Turcy rzeczywiście podbili sporą część Europy. Jednak nie robili tego z pobudek religijnych – także nie nawracali Węgrów, Bułgarów czy Serbów. Turcy budowali po prostu imperium – podobnie jak na tych samych terenach robili to później Austriacy. Co nie przeszkadzało im oczywiście w powoływaniu się na islam i odwoływaniu do świętej wojny – religia to zawsze dobry sposób na poderwanie ludzi do walki. To samo zresztą robili Austriacy czy Polacy wzywając do świętej wojny przeciw islamowi.

Panuje powszechne przekonanie,  że chrześcijaństwo (w przeciwieństwie do islamu) zdobywało świat w sposób pokojowy – przez misjonarzy i męczenników. Wystarczy jednak spojrzeć na historię obu Ameryk, Słowian połabskich, Prusów czy niektórych ludów nordyckich aby zauważyć, że nie było to bynajmniej regułą. Podobnie było z muzułmanami – wiele można znaleźć przykładów najazdów i podbojów ale także wiele ludów, które z własnej woli przyjmowały islam - nawet po tym jak podbiły muzułmanów, jak Turcy czy Mongołowie.

Jaki z tego morał?

Nie jest prawdą, że islam jest jakąś wyjątkowo agresywną religią. Rzeczywiście „na papierze” jest mniej łagodny niż chrześcijaństwo, lecz zasady moralne tej wiary nie tak znowu wiele różnią się od naszej. Natomiast prawdą jest, że sporo muzułmanów używa swojej wiary jako oręża w walce z „niewiernymi”, czyli aktualnie z tak zwaną „kulturą Zachodu”, która wywodzi się od chrześcijaństwa (jednak niestety coraz częściej się od tego chrześcijaństwa odcina).

Jeśli ktoś chce pobudzić ludzi do walki przeciw innym ludziom musi znaleźć dla nich jakąś ideę, która spowoduje, że pójdą za nim. Najprostszy sposób to religia. Mułłowie z Egiptu czy ISIS to właśnie robią – próbują ustawić granicę my-dobrzy muzułmanie, oni-zgniły Zachód, niewierni. Wielu muzułmanów daje się na to nabrać, ale na pewno nie wszyscy. Niestety dokładnie to samo robią w Europie siły prawicowe stawiając granicę my-europejczycy, oni-krwiożerczy muzułmanie. I tu niestety też wielu daje się nabrać.

Jestem informatykiem ale ponieważ interesuję się historią - staram się pisać o historii. Pasjonuję się znajdowaniem analogii pomiędzy historią a dniem dzisiejszym. Interesują mnie też różne interpretacje tych samych zdarzeń.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo